Zapraszamy Was na nową edycję rekolekcji “33 dni”, kończących się uroczystym aktem zawierzenia Niepokalanej. Startujemy 21.02.2020 o godz. 18.00, z finałem na 25.03.2020!
Prosimy chętnych uczestników o zgłaszanie się do 9.02, rekolekcje te bowiem należy poprzedzić zapoznaniem się z ich formułą, do czego potrzeba materiałów i czasu na ich przejrzenie. Podejmij świadomie tę decyzję!
Długość tych rekolekcji może kogoś przerazić, ale nie wymagają one przestawienia całego życia – chyba że w sensie duchowym:). Spotykamy się w dniu rozpoczęcia na mszy św. a po niej w salce parafialnej. Kolejne dni przeżywamy w zaciszu domowym, realizując program, który w całości znajdziecie w naszych materiałach. Kluczowe są ostatnie trzy dni: wtedy odprawiamy Nabożeństwo Pokutne i Drogę Krzyżową, by w 34. dniu, w czasie mszy św., uroczyście zawierzyć się Niepokalanej.
Jeśli nie znasz tych rekolekcji, a zaintrygowały Cię w jakikolwiek sposób, przeczytaj proszę o nich poniżej. Czekamy na Was!
O Niewolnictwie Maryjnym – kilkana myśli Niewolnika Maryi
Przez Maryję rozpoczęło się zbawienie świata i przez Maryję musi się ono dopełnić – pisze św. Ludwik Maria Grignion de Montfort w Traktacie o prawdziwym nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny.
Mam głębokie przekonanie, że jedynym ratunkiem dla świata jest dziś Maryja. Dlaczego akurat przez nią Chrystus chce przyjść w dniach ostatnich, tego nie wiem. Pewnie z tego samego powodu, z którego przez Nią postanowił przyjść na świat. Skoro tak wybrał – a jako Wszechmocny mógł jakkolwiek – to widać jest to najlepsza z opcji. Wizje św. Jana Bosco, objawienia w Garadanbal, Fatimie i wiele innych źródeł – wszystkie są zgodne: to Maryja jest Arką, w której możemy się schronić, gdy nadejdą czasy ostatnie.
Ja postawiłam na Maryję i z dumą określam siebie „Niewolnikiem Maryi”. Niewolnik wielu źle się kojarzy, bo przecież jesteśmy ukochanymi dziećmi Boga, a nie jakimiś niewolnikami. Ale dosłowne tłumaczenie pozdrowienia anielskiego brzmi : oto ja niewolnica Pańska. Czy Maryja miała na myśli więc sługę czy niewolnicę? Różnica jest ogromna. Sługa może odejść ze służby i ma swoje życie prywatne, niewolnik nie, sługa dostaje zapłatę za swoją pracę… dobrowolne niewolnictwo polega na wyrzeczeniu się wszystkiego, łącznie z wartością swoich dobrych uczynków – to więcej niż ofiarują osoby konsekrowane!
Św. Ludwik
Ideę niewolnictwa Maryjnego rozpropagował św. Ludwik Maria Grignon de Montfort, wędrowny kaznodzieja, żyjący w latach 1673-1716, kanonizowany przez Piusa XII w 1947 roku. Jego wspomnienie obchodzimy 28 kwietnia. Ludwik był kapłanem zaledwie 16 lat, zmarł w wieku 43 lat. Od dzieciństwa był oddany Maryi i wiele godzin spędzał przed Najświętszym sakramentem (to tak jak dwie kolumny z cudownej wizji św. Jana Bosko – oznaczające Maryję i Eucharystię). Poświęcił się całkowicie służbie duszpasterskiej i misyjnej. Dużo wędrował, co rusz skądś wyrzucany z różnych miejsc, miał jednak dar mówienia prostym zrozumiałym językiem, tak że swoimi kazaniami nawracał tłumy. Gdy głosił misje w jednym z garnizonów francuskich to twardzi żołnierze głośno płakali, prosząc o przebaczenie i boso szli w uroczystej procesji. Sam Ludwik do skrajności celebrował ubóstwo.
Miał 32 lata, gdy odkrył swoje prawdziwe powołanie: głoszenie dewizy: wszystko dla Jezusa przez Maryję. Dwa lata przed śmiercią poznał, że został obdarzony łaską nieustannej obecności Jezusa i Maryi na dnie swojej duszy. Na rok przed śmiercią założył dwa zgromadzenia : Siostry Mądrości (4 siostry ) i Towarzystwo Maryi (tu było dwóch kapłanów i kilku braci) – był pewien, że się to uda. Dziś jest w tych zgromadzeniach 5 tys. osób w 44 domach.
Nasze rekolekcje 33 dni opieramy na jego największym dziele „Traktacie o prawdziwym nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny z 1712 roku, opublikowanym 130 lat po jego śmierci. Ludwik miał świadomość, że pisze dzieło wyjątkowo i że moce zła zrobią wszystko, by je zakryć przed ludźmi. Traktat zapomniany przeleżał w skrzyni 130 lat, przeczekał zawieruchę Rewolucji Francuskiej. Już wtedy, w XVII wieku, Ludwik wiedział i pisał, że nie jest ono adresowane do mu współczesnych, że będzie długo w ukryciu, ale potem będzie rodzić wielkich świętych Kościoła. I tak dokładnie się stało!
Niewola Miłości
O niewoli miłości mówił głośno kardynał Stefan Wyszyński. Nie można tu nie wspomnieć kardynała Hlonda, Maksymiliana Kolbego, aż wreszcie naszego wielkiego papieża Jana Pawła II, który swoje – znane na cały świat „totus tuus” oparł właśnie na Traktacie św. Ludwika, czytanym od 1940 r. ! Już w 1968 jako kardynał mówił „Mała książeczka w niebieskiej okładce, podobna do modlitewnika, była wtedy przeze mnie czytana w ciągu wielu dni i tygodni. Nie tylko w ten sposób, żeby ją raz przeczytać i odłożyć. Czytałem ją, jeśli tak można powiedzieć, tam i z powrotem. Tak bardzo ją czytałem, że cała była poplamiona sodą. Z tej książeczki nauczyłem się, co to właściwie jest nabożeństwo do Matki Bożej” /Kardynał Karol Wojtyła w Borku Fałęckim 8.11.1968 r./ Jan Paweł II zagubił gdzieś w Polsce Traktat, bo zabierał go na pielgrzymki. Jest wśród nas…
Ale to nie tylko nasz papież propagował to nabożeństwo:
„Z całego serca polecam „Doskonałe nabożeństwo do Najświętszej Maryi Panny”, tak cudownie napisane przez bł. Ludwika z Monfort, a tym, którzy będą o nim czytać, udzielam apostolskiego błogosławieństwa” /Pius X /
„Książka wielkiego autorytetu i namaszczenia” / Benedykt XVI/
„Praktykowałem to nabożeństwo od swojej młodości” /Pius XI/
„Siła i namaszczenie słów sługi Maryi (św. Ludwika Grignon de Montfort) nie tylko dotknęła moją duszę, ale zdobyła i nawróciła” / Pius XII/
A papież Leon XIII udzielił odpustu zupełnego tym, którzy uczynią akt poświęcenia się Najświętszej Maryi Pannie według Ludwika z Montfort. Sam na łożu śmierci ten akt odnowił i wzywał pomocy bł. Ludwika de Montfort, którego beatyfikował w 1888 r.
Ale co tam papieże, sama Matka Boża zacytowała św. Ludwika 13.06 w Fatmie: „mój syn pragnie, abym była bardziej znana i miłowana” – to znane w całym świecie zdanie pochodzi z traktatu św. Ludwika! /55 akapit Traktatu/
Na czym polega wyjątkowość nabożeństwa zaproponowanego przez św. Ludwika?
Życiowa dewiza św. Ludwika, którą odkrył mając 32 lata brzmi: „Wszystko dla Jezusa przez Maryję”. Dlatego to nabożeństwo polega na czynieniu wszystkiego z Maryją, w Maryi i dla Maryi. Ludwik stworzył dzieło, w którym dokładnie wyłożył konieczność i zasady nabożeństwa do Maryi, która, jak wierzył, tworzy armię na czasy ostatnie. Ja dołączyłam do tej armii w właśnie w uroczystość Zwiastowania Pańskiego, bo to wyjątkowe święto – Bóg w zaufaniu poddaje się w całkowitą zależności od Matki Bożej – czyli zrobił dokładnie to samo, co dziś robią w wielu parafiach kandydaci na niewolników Maryi! Wielu z naszych parafian poszło tą drogą, poznacie ich po ciekawym znaku zewnętrznym oddania – jest stalowy łańcuszek z cudownym medalikiem , noszony na lewej ręce (zobaczcie na ks. Piotra Glasa – on właśnie taki ma!), łańcuch to symbol kajdan niewoli. W gronie związanym z Siloe Smolec jest nas ponad 20 osób, w całej Polsce są nas jednak tysiące!
Po co w ogóle nam Maryja?
Św. Ludwik pisze : Przez Maryję rozpoczęło się zbawienie świata i przez Maryję musi się ono dopełnić.[…] Maryja jest drogą, którą Jezus Chrystus przyszedł do nas po raz pierwszy, będzie nią i wtedy kiedy Chrystus przyjdzie powtórnie, choć nie w ten sam sposób. Jak mówi św. Bernard „ Czyż nie jest tu rzeczą słuszną, by łaska wracała do swego stwórcy [ta sama drogą]jaka przyszła do nas?”/ 142/
Dla Ludwika to nabożeństwo do Maryi jest niczym innym w swej istocie jak tylko doskonałym odnowieniem ślubów i przyrzeczeń złożonych przy chrzcie św. Zdaniem św. Ludwika, każdy chrześcijanin w sakramencie chrztu św. obrał sobie Jezusa Chrystusa za Mistrza i wszechwładnego Pana, by jako niewolnik z miłości należeć do niego. Tak Ludwik rozumie chrzest. A na tym właśnie polega to nabożeństwo do Maryi. Człowiek wyrzeka się szatana, świata, grzechu i siebie samego. Jedyna różnica polega na tym, że tym razem – jako dorośli – robimy to świadomie i chcemy to zrobić za pośrednictwem Maryi, ofiarując nie tylko nasze dobra doczesne i materialne, ale nawet wartość naszych dobrych uczynków – tego nie oczekuje się nawet od osób konsekrowanych! Taki akt oddania wg św. Ludwika składa się raz w życiu, odnawiając go najczęściej w rocznicę złożenia, czy pobliskim terminie, a w skrótowej formie powtarzając każdego dnia.
Nie wymyślamy tu nic nowego. Dla Ludwika nie była to żadna nowa forma pobożności. Tego typu nabożeństwa były od dawna znane w kościele i nie stoją w sprzeczności z nauką kościoła, wręcz ją wypełniają. Św. Ludwik zebrał i uporządkował to co przed nim głosili wielcy święci jak św. Bonawentura, św. Bernard, św. Augustyn, a mamy tu i polski wątek, bo Ludwik wspierał się w traktacie na polskich jezuitach XVII w., w tym na nauczaniu Stanisława Fenickiego.
A co wynika z samego traktatu?
W bardzo wielkim skrócie: Im dusza bardziej poświęcona jest Maryi, tym bliższa jest Panu Jezusowi. I dlatego doskonałe poświęcenie się Panu Jezusowi nie jest niczym innym, jak doskonałym i całkowitym poświęceniem się Najświętszej Dziewicy.
Jezus nie chciał przyjść na świat w wieku dojrzałym bez zależności od kogokolwiek, lecz jako biedne dziecko, zależne od starań i opieki Matki Najświętszej. Co więcej: Słowo wcielone oddało Bogu, swemu ojcu, więcej chwały wtedy, kiedy było poddane Najświętszej Dziewicy i od Niej zależne, niż gdyby poświęciło te trzydzieści lat na czynienie cudów, na głoszenie słowa Bożego po całej ziemi, na nawracanie wszystkich ludzi. My skupiamy się na zaledwie 10 procentach życia Jezusa , na 3 ostatnich latach jego życia, a jakież znaczenie miało tych pierwszych 30! Św. Ludwik odkrył, że Jezus uczy nas tego samego, co sam praktykował, sam przecież 90% swojego życia żył poddany Matce Bożej (30 lat) – my z niewiadomych przyczyn skupiamy się wyłącznie na 10% jego życia, czyli ostatnich trzech latach, jakby pozostałe 30 było tylko przeczekaniem… Bóg nie potrzebował NMP, by zbawić świat, ale taką drogę wybrał, chciał swe największe dzieła przez nią rozpocząć i dokonać. Jezus również rozpoczął czynić swe cuda przez Maryję i nie przestaje ich spełniać przez nią i przez nią będzie je spełniał do końca świata. /19 akapit/
Dlaczego Maryja jest tak wyjątkowa? O tym Traktat mówi dość wyraźnie.
Akapit 23/ Bóg Ojciec zebrał wszystkie wody i nazwał je „maria” , co znaczy „morze (a dosłownie „morza”). Utworzył On też zbiornik wszystkich swoich łask i nazwał go Marią…[…] 25/ uczynił ją szafarką wszystkiego, co posiada.
Ale Ludwik, mimo, że jest jednym z największych czcicieli Matki Bożej to pisze wyraźnie /61/ że Jezus Chrystus musi być ostatecznym celem wszystkich naszych nabożeństw, Maryja jest drogą do tego celu…. „jest łatwym i pewnym środkiem do znalezienia Chrystusa” /62/ a w /75/ cytuje św. Augustyna :„ Najświętsza Panna jest środkiem, którym się Zbawiciel posłużył, by przyjść do nas. Ona jest też środkiem, którym mamy się posługiwać, by dojść do niego” .
…już w XVII w św. Ludwik przewidział, że nazwa niewolnik Maryi może wzbudzać kontrowersje, dlatego w traktacie wprost pisze /77/ Jeśli ktoś nie chce nazywać się niewolnikiem Najświętszej Panny, mniejsza o to! Niechże stanie się i nazwie niewolnikiem Jezusa Chrystusa. Wszak znaczy to tyle samo, co być niewolnikiem Maryi, gdyż Jezus jest owocem i chwałą Maryi”
Akapit 78 Traktatu mówi, że najlepsze nasze uczynki bywają zwykle skalane przez zło, które w nas tkwi skutkiem naszej skażonej natury. Ale nawet jeśli one same w sobie nie stanowią wielkiej wartości , to podane przez Maryję będą godne królewskiego majestatu. Maryja oczyszcza nasze dobre uczynki , ozdabiając je swym zasługami i cnotami.
Do Boga Ojca potrzebujemy pośrednika i jest nim Chrystus, ale czy jednak /85 akapit/ nie potrzebujemy pośrednika u samego pośrednika? Przecież Chrystus też jest Bogiem! Czy nasza czystość jest dostatecznie wielka, byśmy wprost i bezpośrednio mogli się z nim zjednoczyć?” Powiedzmy śmiało za św. Bernardem, że u samego Pośrednika potrzebujemy pośrednika i że jedynie Najświętsza Panna może spełnić to miłościwe pośrednictwo. Przez Maryję Chrystus przyszedł do nas, przez Maryję też mamy pójść do niego.
W 152 akapicie św. Ludwik pisze, że Najświętsza Dziewica na tej drodze zaopatruje swoje sługi we wszystko, co dotyczy ciała i duszy, prowadzi do portu zbawienia, podtrzymuje by nie upadli, upomina, gdy błądzą, broni i osłania przed nieprzyjaciółmi, rozmawia z nimi i współczuje ich słabościom….. a na końcu wyzwoli twe serce z wszelkiego niepokoju sumienia i wszelkiego zniewolenia lękiem, czego doświadczam i ja i wielu innych Niewolników Maryi.
W życiu z Maryją u boku doznaję wielu błogosławieństw, choć i również wielu wyzwań, które wystawiają na próbę moje zaufanie, cierpliwość do ludzi, ujawniają słabe strony charakteru, to bez wątpienia ciągła walka, w której codziennie podejmujemy od nowa decyzję, by zawierzać codziennie na nowo Maryi swoje życie: przeszłość, teraźniejszość i przyszłość. A zawierzyć Jej siebie to dla mnie nic innego jak godzić się na wszystko, czym zechce mnie obdarzyć Jej Syn – zarówno na radości, jak smutki, sukcesy i porażki, chwile szczęścia, ale i cierpienia, które wierzę, że ma niesamowitą moc przywracania ludzi Bogu i „naprawiania” tego świata, nawet jeśli dziś tego nie widzę. Zawierzenie Maryi to wiara w to, że, gdy pozwolę Jej „zarządzać” moim życiem to nie zrobi Ona niczego, co nie będzie służyć mojemu zbawieniu. Nie zrobi nic, co nie będzie w zgodzie z wolą Boga, mającą na celu przecież jedynie moje uświęcenie. Ale chciałabym też powtórzyć za ks. Piotrem Glasem – Traktat to nie „szwedzki stół”, z którego każdy bierze to, co mu się podoba. Albo w to wierzę, albo nie… Nie poprawiam św. Ludwika, gdy jakiś fragment mi nie leży…
Jak zauważa ks. Glas w swojej najnowszej książce „Ostatnie wołanie Maryi” – dziś dużo mówi się o nadejściu Antychrysta. Ja odkąd noszę łańcuszek Niewolnika, czyli odkąd złożyłam akt oddania Niepokalanej, nie mam wątpliwości, co jest dobre, a co złe, czasem chwilę to trwa, zanim dotrę do prawdy, wymaga wysiłku, ale Maryja zawsze znajduje sposób, by mi to pokazać, choć Szatan próbuje tę granicę między dobrem a złem w naszych oczach totalnie rozmyć.
Jak wyglądają te rekolekcje „33 dni”?
Rekolekcje trwają 33 dni + dzień zawierzenia – odprawia się je samodzielnie wg dwóch niebieskich książeczek, istnieje możliwość spotkania się w międzyczasie i podzielenia osobistym doświadczeniem, ale nie ma takiego obowiązku. Warto w tym czasie codziennie odmawiać różaniec, jeśli do tej pory tego nie robiliśmy. Mam świadomość, że różne są nastawienia do Różańca. Mi akurat ta modlitwa przychodziła ciężko, przy wielu rozproszeniach i chaosie i często zastanawiałam się czy taka modlitwa ma sens. Ale jak mawiał Paweł VI „najgorszy Różaniec to ten, którego nie odmówiliśmy. Każdy inny ma wartość”. I może wciąż jeszcze jest tak, że wolałabym inną modlitwę w zamian, ale nie dyskutuję z mądrzejszymi od siebie – Maryja chce Różaniec (mówi o tym w wielu objawieniach), więc dostaje ode mnie Różaniec. I tyle w temacie. Warto też w tym okresie zmobilizować się i częściej uczestniczyć we mszy św. niż to mamy normalnie w zwyczaju. Codzienna eucharystia będzie dużym wsparciem, bo moce zła na pewno nie będą obojętnie czekać aż skończymy rekolekcje i oddamy się Niepokalanej. Ale to jest właśnie to, co mnie do tych rekolekcji przekonało, przeżyłam w życiu dziesiątki cudnych rekolekcji, ale nigdy nie doświadczyłam takiej mobilizacji Złego. Oczywiście każdy przeżywa jej inaczej, ale – jak mówi ks. Glas – ”Nie ma nic gorszego, jak pozostawać dla diabła obojętnym, celebrować święty spokój. Jeśli Zły człowieka nie rusza, to znaczy, że coś jest nie tak, a jeśli atakuje, to trzeba się z tego cieszyć”. Pozostałe modlitwy – poza różańcem i Eucharystią – są w przedmiotowych książeczkach. Ich domawianie zajmuje to ok. 20 min dziennie (nie licząc Różańca). Do Aktu Oddania przystępujemy oczywiście obowiązkowo w stanie łaski uświecającej, zalecana jest spowiedź generalna. Kluczowe są ostatnie dni – odprawiamy wówczas Nabożeństwo Pokutne i Drogę Krzyżową, a 34. dnia spotykamy się na mszy św., by po komunii złożyć uroczyście akt zawierzenia Niepokalanej (każdy termin jest dobry, ale najlepszy to 25.03J).
Oczywiście rekolekcje i Akt oddania to pierwszy krok. Prawdziwe nabożeństwo wg św. Ludwika polega na codziennym naśladowaniu jej cnót i robieniu wszystkiego w Maryi, z Maryją i dla Maryi. To długi proces, którego Zawierzenie jest dopiero początkiem. I nie ma znaczenia w jakim jesteśmy obecnie stanie rozwoju duchowego, wystarczy decyzja, aby chwycić Maryję mocno za rękę. Walka duchowa wymaga czasu, ale to specyficzna walka, bo przecież wiemy, że na końcu i tak zwycięży NiepokalanaJ
Niektórzy wyrażają obawy, że nie są gotowi, bo są słabi, grzeszni itp. Ale czy rekruci wygrywają wojny? Wymagają szkolenia tak jak my, potrzebują doświadczenia, z pokorą muszą zaakceptować swoje braki. Uczymy się całe życie i całe życie dążymy do świętości – nikt nie osiąga jej na początku drogi! I tak trzeba patrzeć na swoją drogę z Maryją. Jedyny warunek to pełna i bezwarunkowa zgoda na Jej prowadzenie i stała łączność modlitewna. Nikt po złożeniu aktu nie staje się doskonały i nikt nie był taki przed złożeniem. No nie liczymy Maryi, bo sama się sobie nie musiała zawierzać J
Gdy przeczytajmy z uwagą akapity 219 – 221 Traktatu to usłyszymy, że rzeźbiarz ciężko pracuje, by wykonać piękne dzieło, ale żeby odlać posąg w gotowej formie nie trzeba tyle wysiłku. Św. Augustyn nazywa Maryję taką formą Bożą. Kogo wrzucono do tej formy zostaje od razu ukształtowany w Jezusie Chrystusie. Maryja jest formą, w której został ukształtowany Jezus więc trzeba mniej ufać własnej zręczności a właśnie doskonałości formy – rzucić się w nią i zatopić, by móc się stać wiernym odbiciem Jezusa. Ale św. Ludwik w tym momencie nakazuje nam pamiętać, że do formy wlewa się tylko to, co jest stopione i płynne!!! To znaczy, że trzeba zniszczyć i stopić w sobie starego Adama…
I kolejna ważna rzecz: nie chodzi w tym nabożeństwie, jak pisze ks. Glas, by Maryja broniła nas od ziemskich niebezpieczeństw (może się okazać, że się one wręcz nasilą (!)), ale żebyśmy dzięki temu nabożeństwu doszli do nieba, bo to jest celem naszej wędrówki, a nie dostatki i wygody. Nawet po dłuższym zastanowieniu trudno mi wskazać jakichkolwiek świętych, którzy doszli do chwały nieba z pominięciem krzyża… Nie oczekuję więc życia usłanego różami „w nagrodę” za akt zawierzenia… choć to zależy, co kto na myśli – mi życie przy boku Niepokalanej, nawet na wyboistej drodze, czasem trudnej i pod górkę, jawi się poniekąd jako „usłane różami” bo jest proste, nieskomplikowane i bezpieczne.
Być może czytasz to teraz i czujesz w sercu, że chciałbyś dołączyć do armii Niepokalanej, o której tak pisze św. Ludwik /48/ „Wielkie te dusze, pełne łask i gorliwości, będą powołane do tego, by stawiły opór nieprzyjaciołom Bożym, którzy zewsząd podniosą zajadle głowy. Zapałają one szczególnym nabożeństwem do Najświętszej Dziewicy, będą oświecone jej światłem, będę karmione jej mlekiem, kierowane Jej duchem, wspierane Jej ramieniem i otoczone jej opieką tak, iż jedną ręką będą walczyć, a drugą budować….” Co będą budować ? świątynie Salomona i mistyczne miasto Boże! „ będą to prawdziwi apostołowie czasów ostatecznych/58/” . Może to właśnie Ciebie Matka Boża powołuje do swojej armii na czasy ostatnie? Bo to Ona zaprasza, to Ona wybiera, nie my się zapisujemy…. Wg jakiego klucza – nie mam pojęcia, ale wyraźnie widać jej rękę… A jeśli znasz jakiś Niewolników Maryi, których postawa zdaje ci się antyświadectwem i nie zachęca – no cóż – pamiętaj, że Jezus całą noc modlił się, zanim wybrał Dwunastu i można było mieć wrażenie, że trochę się minął z wyborem… a jednak wszyscy oni poświecili dla Niego wszystko, co posiadali, a 10 z nich zginęło śmiercią męczeńską… Jeśli czujesz w sercu, że Maryja Cię wzywa to podejmij to wyzwanie. Ona znajduje różne sposoby, by dotknąć tych, których pragnie mieć w swojej armii na czasy ostatnie, które w mojej ocenie są już bardzo blisko… z życzenia właściwego rozeznania – Edyta.